Wasky von Lothringen |
Wysłany: Pią 23:52, 15 Wrz 2006 Temat postu: Opowiadania... |
|
“...Słońce powoli zachodzi za górami, zdaję się zasłaniać lekko kołyszące wierzchołki drzew cienistym płaszczem. W karczmie jak to bywa przed nocą zebrała się już spora grupka ludzi, elfów, krasnoludów różnego pokroju. Z zaciekawieniem patrzysz jak przy jednym wolnym stole siedzi lekko nachylony nad kuflem i zamyślony wojownik... Piękne rysy twarzy i nienaganne zachowanie świadczą o jego wysokim pochodzeniu. Na stole porozkładane są jakieś zapisane pergaminy. Nie zastanawiając się długo kierujesz swoje kroki ku niemu. Przyglądasz mu się z zaciekawieniem. Z zaciekawienień spoglądasz na jeden z nich. O interesują Cię Wiesiu moje bazgroły...? Jak chcesz to sobie poczytaj... (są w innym dziele ;P)”
- Zatem chciałbyś poznać moją historię?
*przechyla kufel z piwem i bierze porządnego łyka*
- Usiądź wygodnie przybyszu i posłuchaj to Ci ją opowiem…
Opowieść ta rozpoczyna się wiele lat temu. Wtedy to wielka czarna fala chaosu wdarła się siłą do Naszego Świata. Jej mroczni słudzy, wojownicy w czarnych zbrojach, dzierżący ociekające krwią topory pławili się w orgii mordu i niszczenia. Ich plugawi słudzy, o zwierzęcych twarzach i kończynach z lubością rozszarpywali kolejnego mężczyznę, kobietę lub dziecko. Przypływ był nieodparty. Żadne z księstw nie mogło poradzić sobie z jej naporem. W swej groteskowej chwale, parły legiony chaosu wciąż głębiej i głębiej, zdobywając miasto po mieście, wieś po wsi, osadę po osadzie.
Mój ojciec jako jeden z Lordów był wtedy panem ziem ulokowanych w północnej części południowo-wschodniej marchii. Zamek otaczały bagna i duże jezioro, dające im początek. Były tam też lasy, które, porastały drzewa zachwalane przez mieszkańców okolicznych wsi
Gdy ta fala przetaczała się po naszych ziemiach, ja byłem jeszcze młodym szlachcicem. Już jako dziecko, byłem szalonym śmiałkiem, podejmując niebezpieczne wyczyny bez zadanego widocznego powodu. Duża cześć swej młodości spędziłem, wędrując, walcząc i poszukując przygód. Ból nigdy nie powstrzymywał mnie w najmniejszym stopniu i zawsze miałem ochotę spróbować czegoś bardziej ekscytującego.
Jednak kolejne sukcesy coraz bardziej mnie rozczarowywały i zwyczajne codzienne życie było piekielnie nudne dla młodego mnie. Tylko, gdy byłem w niebezpieczeństwie, naprawdę odczuwałem przyjemność. Jednym słowem, byłem uzależniony od każdego rodzaju ryzyka.
Ród, z którego pochodzę znany był z męstwa, waleczności i honoru.
Osobiście cieszyłem się, że wreszcie zaczęło się coś dziać w mojej okolicy. Jakże, żałowałem później tych myśli.
Ojciec skrzyknął wszystkich Lordów, którzy na jego rozkaz rozpuścili wici o wielkim zaciągu do armi. Niestety szpiedzy, których nie spodziewaliśmy się we własnym domu, donieśli Władcy Chaosu o planach mojego ojca. Zapadła decyzja, że najbliższym celem Hord Chaosu stał się mój dom. Razem z nią utraciłem wszystko, wszystko, co miałem i co kochałem.
Fala chaosu napadła na uśpione i niczego się niespodziewające miasto. Walka była zacięta, lecz z góry byliśmy skazania na klęskę. Jako jeden z nielicznych jakimś cudem przeżyłem te wszystkie okropieństwa. Z księstwa mojego ojca nie pozostało nic, tylko nieliczne niedobitki wałęsały się po pogorzelisku. Tak jak ja jakimś cudem przeżyli tę masakrę.
Cały obowiązek spadł wtedy na mnie jako spadkobierca i ostatni potomek rodu. Zebrawszy resztki swych poddanych i nielicznych wojowników. Wyruszyliśmy do najbliższego Lorda. Tam doczekałem się momentu, kiedy to zebrała się cała armia zachodnich księstw. Przybyli także wojownicy z odleglejszych krain. Otrzymałem jeden kontyngent zbrojnych i wyruszyliśmy śladem tych plugawych istot.
Nie musieliśmy specjalnie ich szukać. Zostawiali za sobą szeroki ślad zniszczeń. Pałający zemstą szybko ich dogoniliśmy. Bitwa trwała cały dzień. Do samej nocy trwały jeszcze ostatnie pojedyncze walki. Bitwa zakończyła się ogólnym wyniszczeniem każdej ze stron.
Nikt nie wygrał. Straty były tak dotkliwe, że część Lordów zdecydowała się połączyć swe ziemie. Zwolniłem swych ludzi, powiedziałem by każdy wyruszył w swą stronę, ponieważ nie mieliśmy, do czego wracać. Dla mnie ten epizod mego życia się już zakończył.
Ze wspomnieniem o potędze i minionych czasach wyruszyłem w pełną przygód podróż. Byłem w wielu krajach, odwiedziłem wiele miejsc i miast. W czasie tych podróży wiele widziałem i wiele się nauczyłem. Przez cały ten czas doskonaląc swoje umiejętności. Tropiłem chaos gdzie się tylko dało. Niszczyłem wszystko, co się z nim wiązało. Niejednokrotnie dołączałem się do różnego rodzaju krucjat przeciw niemu.
Aż wreszcie wypaliła się we mnie żądza zemsty. Zapragnąłem czegoś innego. Wichry przywiały mnie tutaj. Osiedliłem się w tym oto mieście. Zapragnąłem spokoju.
Jednak nawet tutaj nie wszystko było tak kolorowe. Podniosły się pewne głosy, że nie mogę tytułować się mianem „Lodr”. Jako przybysz z zewnątrz, nie brano pod uwagę moich słów. W młodości pozbawiony ziemi, zostałem jeszcze pozbawiony swego tytułu. Jednak ja nie poddaję się tak łatwo i będę walczył o to by przywrócono mi należne miejsce w tym mieście. Nie spocznę póki nie uznają mych roszczeń.
Ostatnimi czasy, żyję mi się tutaj coraz lepiej. Sprawy się mają bardzo dobrze. Posiadam pewną liczbę ziem, kilkunastu wojowników, a ostatnio nawet poznałem niezwykle piękną i inteligentną kobietę. Od razu zrozumiałem, znalazłem cel w swym dotychczas pustym życiu. Postanowiłem zrobić coś by owa kobieta zwróciła na mnie swoją uwagę i bym był jej godzien.
- Tutaj kończy się moja historia. Dotarliśmy do czasów obecnych. Teraz sam wpływam na swoją historię i kto wie, co się jeszcze wydarzy w mym życiu. |
|